wtorek, 21 listopada 2017

Cisza na blogu = jest progres!

Ho! Ho! Znowu taaaka długa przerwa! Jak to szło... to, jak wygląda nasz salon jest odzwierciedleniem procesu jaki właśnie przechodzimy. Koniec pewnych prac, początek następnych. Wszystkie narzędzia składowane na podłodze w salonie, ścinki płyt oparte o ścianę, co by zrobić miejsce elektrykom. No właśnie. Elektrykom! Drugi etap prac nad elektryką zakończony. Położenie instalacji, wymiana skrzynki z bezpiecznikami. Na naszym poddaszu mamy prąd! Mamy lampy! Gniazdka i pstryczki!

A teraz wisienka na torcie, mamy wentylację. Zastanawialiśmy się nad różnymi rozwiązaniami: wentylator osiowy wyciągający z kilku kanałów, wentylator klasyczny zamontowany jedynie w łazience, wentylator nawiewno-wywiewny. Jedno było pewne. Na naszym poddaszu wentylacja musi być mechaniczna, grawitacyjna nie wchodzi w grę. Stanęło więc na wentylatorze klasycznym, łazienkowym, który oczywiście będzie "wyciągał" również z sypialni i klatki schodowej. Udało nam się kupić wentylator z higrostatem. Zależało nam na tym. Higrostat to czujnik wilgoci. Dzięki niemu, wentylator sam zwiększa swoją pracę, gdy wilgotność wzrasta, np. po prysznicu, podczas suszenia prania, w deszczową pogodę lub gdy na poddaszu jest po prostu impreza i dużo wydychanej pary wodnej.







Lampa oczywiście jeszcze nie do końca zamontowana, ale światło jest.


















środa, 25 października 2017

Ścianka dzieląca przyszłą garderobę z kącikiem w sypialni, została nareszcie wypełniona wełną, płyta OSB przykręcona. 


Jest i elektryka!

Na razie etap I. Następny etap, między innymi wymiana skrzynki z bezpiecznikami,  po zamknięciu ścian. Spieszymy się więc w miarę możliwości, co by elektryk mógł zająć się etapem II.




czwartek, 21 września 2017

Gipsóweczka w łazience

Cudowne uczucie. Podobne do położenia pierwszej płyty OSB na legarach. Podobne do osadzenia pierwszego okna. Podobne do postawienia pierwszych profili do płyty karton-gips.







To już rok!



[Źródło zdjęcia: https://st2.depositphotos.com/3335375/11614/v/950/depositphotos_116143214-stock-illustration-set-of-birthday-icon-cake.jpg]



Minął już rok odkąd pierwszy raz zobaczyliśmy nasz dom. Minął już rok odkąd żartowaliśmy sobie, że kupimy tą rolę z rozpadającą się stodołą i zostaniemy rolnikami. Minął już rok, gdy nerwowo czekaliśmy na smsy z dziennika licytacji by dowiedzieć się czy ktoś nas przebił. No i nareszcie, minął już rok odkąd zadzwonił wieczorem do nas pośrednik. Mógł nam przekazać dwie informacje. Na szczęście powiedział "Gratulacje!" A pamiętacie, że już zbliżaliśmy się do kwoty, którą założyliśmy za końcową? Już chcieliśmy się wycofywać...


Małe podsumowanie prac

-dom został jako tako wyszorowany, zostały pousuwane wszelkie "pamiątki" po poprzednikach.
-pomieszczenia zostały przystosowane do w miarę normalnego życia. Sypialnie zostały przemeblowane.
-zakupione zostały narzędzia
-studnia została przebudowana, wyszorowana, zdezynfekowana
-piwnica wysprzątana, strop podstemplowany
-wymieniony został bojler
-tony śmieci, dachówki, gratów, złomów zostało usuniętych z okolic domu i stodoły
-krzaki i drzewka w najbliższej okolicy domu wykarczowane
-poddasze rozebrane:
        polepa ze stropu wybrana
        podłoga wypoziomowana
        konstrukcja dachu i odeskowanie plus ściany zaimpregnowane
        ściany i dach ocieplone
        okna wymienione
        profile ścianek działowych postawione w 80%
        płyta kartonowo-gipsowa przykręcona na 50% łazienki (pierwsza warstwa)

Na pewno o czymś zapomnieliśmy.

Ach no tak! Zostały wypędzone nietoperze z poddasza i pożarte niezliczone ilości myszy z pola. Ale to już nie nasza zasługa.


        

czwartek, 14 września 2017


Płyta kartonowo-gipsowa przyjechała!


Chciałoby się powiedzieć "sama przyjechała, sama wskoczyła na przyczepę i sama z niej zeskoczyła", ale to niestety nie prawda ;)


Tak. Długo na to czekaliśmy. Gdy prawie że dusząc się, z piekącymi, łzawiącymi oczami wybieraliśmy polepę ze stropu... wizja kupna gipsòwki była tak odległa... marzyliśmy o takiej "czystej" robocie przy nowej, czystej, jasnej gipsówce. Oto i ona!



No i tak. To prawda. 52 płyty oczywiście musiały się znaleźć na razie w salonie. No bo gdzie?

Jak zwykle, pojechaliśmy do magazynu prowadzonego przez Litwinów (to cała wyprawa, bo w korkach jedzie się tam około godziny). Na samej płycie gipsowej zaoszczedziliśmy 3000zł! (W stosunku do cen w zwykłym budowlanym). Tego samego producenta! Żeby było śmieszniej, płyty norweskiego producenta, importowane najprawdopodobniej z Polski lub Litwy- tak jak płyta OSB.

Tak więc TAK! Opłaca się szperać w sieci i  szukać tańszych magazynów. Opłaca się LICZYĆ pieniądze. Imigrant radzić sobie musi. I wiecie co? Jako balsam na duszę, policzymy pod koniec remontu góry ile zaoszczedziliśmy na materiałach budowlanych. Na szczęście od pierwszego dnia remontu (a raczej odkąd wygraliśmy licytację domu, bo już wtedy szaleliśmy na dziale "elektronarzędzia") prowadzimy skrupulatnie szablon w excelu z wpisaną każdą paczką wkrętów.


poniedziałek, 11 września 2017

Kolejna ścianka. Kolejne zamknięte pomieszczenie!

Nasza "platforma" na poddaszu przestaje wyglądać jak platforma. Każde z pomieszczeń ma już swój kształt. Co prawda, szkielet ścianek nie jest wykończony w 100%, ale to co jest wystarczy, aby napędzić wyobraźnię przestrzenną. Sypialnie mają już kształt, przedpokój też. Tak naprawdę zwykła kreska narysowana ołówkiem na podłodze daje już jakieś wyobrażenie.

I będzie tak, jak planowaliśmy. Przedpokój będzie  miał dziwny kształt, ale tak już musi być. Drzwi do sypialni nie wypadną na środku ściany (tak by ładnie wyglądało wizualnie), tylko niestety muszą być "przytulone"  do drugiej ściany (względy wymiarowo- konstrukcyjne). Ale tak to już jest w starym budownictwie! Tak czy siak, sprawa drzwi do sypialni będzie lepiej rozwiązana niż w wersji przed remontem. Do sypialni nr 1 wchodziło się przez sypialnię nr 2.

Najważniejsze jest to, że jeszcze nic nas bardzo mocno nie zaskoczyło. No może oprócz jednej ościeżnicy do drzwi, która po rozpakowaniu okazała się być w innym kolorze niż drzwi... ale na to się już nic nie poradzi. Przy tak dużych zakupach nie myślało się o sprawdzaniu tego, czy przypadkiem sprzedawca nie pomylił kolorów. Na szczęście planujemy podróż samochodem do Polski zimą. Dokonamy więc wymiany. W Casto wymiany można dokonywać nawet po kilku latach 

Drobne problemy/komplikacje budowlano-konstrukcyjne rozwiązujemy zaś na bieżąco. To bardzo przyjemne uczucie, gdy najpierw wydaje ci się, że to problem nie do przeskoczenia, że tak już będzie musiało zostać. Aż tu nagle pojawia się w głowie pomysł.



A ostatnie zdjęcie to łazienka od strony sypialni prawej.

sobota, 9 września 2017

Przesuwamy się!

A drzwi razem z nami! My razem z drzwiami?


Kaseta do drzwi przesuwnych zmontowana i ZAMONTOWANA do profili. Drzwi śmigają już na swoich roleczkach.
Teraz czuje się, że wszystko na prawdę idzie do przodu. Powoli, ale idzie. 


Co prawda kombinowania było sporo. Przez to, że zamieniliśmy system naścienny na drzwi chowane w ścianę, musimy jakoś pomalować futrynę, aby przypominała kolor drzwi. I wiecie co? Nie spodziewaliśmy się, że aż tak dobrze uda nam się dopasować. Pasuje prawie idealnie.

czwartek, 24 sierpnia 2017

7 razy pomyśl, raz utnij.

Profile drugiej ściany łazienkowej postawione. 5m2 powierzchni łazienki.  To nie mało! W sam raz! I tak też się to czuje. Co prawda kosztem powierzchni sypialni, ale co w sypialni potrzebne oprócz łóżka, komody i garderoby? 


Dużo roboty przy tej ścianie nie było,  bo większość "ściany" stanowi luka na kasetę. Bylo tylko sporo myślenia, aby nie popelnić błędu. Błędy się nie opłacają. Robienie od nowa kradnie tyle czasu, że lepiej się na tym wychodzi przemyślając 3 razy. Jak to mawiała moja nauczycielka w podstawówce na lekcjach szycia (technika): "7 razy pomyśl, raz utnij."   

Aby zamontować kasetę, musimy najpierw pomalować ościeżnice.  Niestety dostępna była tylko ościeżnica biała. A ta zupełnie nie pasuje do drzwi. Tak więc malujemy. Może się to okazać słabym punktem i najprawdopodobniej taka ościeżnica nie będzie się najlepiej prezentować. No ale... tak to już jest. KOMPROMISY. Ważne tak samo w małżeństwie, jak i na budowie :D


sobota, 19 sierpnia 2017

Jest kaseta, będzie miejsce!
Zdecydowaliśmy się na pierwszą wersję czyli drzwi przesuwne chowane w ścianę. Jupi! Zyskaliśmy miejsce na komodę w sypialni. W przeciwnym razie, zamiast komody byłyby tam drzwi nasuwane na ścianę. Potrzebna jest więc kaseta montowana w ścianie, w którą wsuwają są drzwi. Niestety w Castoramie nie wiedzieli o czym mówię. Zastanawialiśmy się tylko czy nie zrobić takiej kasety samemu, ale podliczając cenę profili, trud i czas, zdecydowaliśmy że kupujemy ją tutaj w NO i bierzemy nadgodziny w pracy. Czasowo i finansowo wyjdzie na to samo. Poza tym i tak potrzebujemy ościeżnic a taka znajduje się już w zestawie razem z kasetą.
Oto i ona:



A to małe zmiany. Czerwona linia oznacza poprawkę w stosunku do starego planu. Skoro komin i tak nie będzie jednak ozdobiony kamieniem, zabudujemy go całego. Dzięki temu nie będzie tyle kanciastych ścian przy łazience. Ewentualnie mała półeczka/wnęka w gipsówce. Wolna przestrzeń nie może się zmarnować! Kwestia położenia drzwi do sypialni lewej nie została jeszcze do końca ustalona.






środa, 16 sierpnia 2017

Pierwsza wspólna kawa w pół-łazience! 

A raczej w sypialni z aneksem łazienkowym.

75% dachu ocieplone! Czas zrobić przerwę od wieszaków i wełny i zająć się czymś innym. Stawianie pierwszej ścianki działowej. Mało pracy, szybki efekt.





Pierwsza na ruszt poszła ścianka przyszłej łazienki. Na razie na sucho. Profile jeszcze nie przykręcone, mała przymiarka. 



No i zaczęło się. Wymierzanie, obmierzanie i kombinowanie. Ostatnie ustalenia dotyczące ustawienia drzwi, ostatni pomiar drzwi i ościeżnic, kombinowanie z drzwiami przesuwnymi. Czy zostawić je jako drzwi naścienne, czy też zrobić tak jak chcieliśmy- chowane w ścianę. 
Przymiarki toalety, rysowanie po podłodze prysznica, szafki i umywalki. To wszystko bardzo ekscytuje.

Na przymiarkę paneli winylowych też był czas.

poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Ale cisza!

Czyli deszcz nie dzwoni już o blacho-dachówkę na połowie dachu, czwarte okno zamontowane :)


Okna wyciszają super. Za oknem ulewa i wichura a u nas cicho. Izolacyjność cieplną sprawdzimy oczywiście dopiero zimą po rachunkach za prąd, ale potrójna szyba spolona chyba nie zawiedzie!

                                       


50% dachu pokryte wełną +25% dachu z zamontowanymi wieszakami do profili. Swoją drogą takie docinanie wełny, wciskanie jej i zapinanie profili to naprawdę frajda w porównaniu do przykręcania i regulowania wieszaków i profili. Wełna tylko trochę gryzie w gardło (to pikuś w stosunku do pyłu polepy ze stropu), natomiast przykręcanie wieszaków jest żmudne, nudne, mozolne, potrzebna jest duża precyzja i bolą ręce od dociskania łaty do profili. 



50% dachu pokryte wełną +25% z zamontowanymi wieszakami do profili. Swoją drogą takie docinanie wełny, wciskanie jej i zapinanie profili to naprawdę frajda w porównaniu do przykręcania i regulowania wieszaków i profili. Wełna tylko trochę gryzie w gardło (to pikuś w stosunku do pyłu polepy ze stropu), natomiast przykręcanie wieszaków jest żmudne, nudne, mozolne, potrzebna jest duża precyzja i bolą ręce od dociskania łaty do profili. 




Na szczęście pomocników mamy!












środa, 2 sierpnia 2017

To my dostosowywujemy się do domu, a nie dom do nas.

czyli lekcja kompromisu

Tak. Spodziewaliśmy się tego, że w praniu będą wychodzić pewne kwiatki. Plany będą musiały być zmieniane, a marzenia i wyobrażenia będą  zderzać się  z rzeczywistością dzień w dzień. Na przykład jednym z minusów poddasza będzie mała ilość światła, o czym wiemy od początku. Była myśl, aby zamontować okna połaciowe, ale są dużo trudniejsze w montażu. Czy dalibyśmy radę? Remont poddasza przedłużyłby się znacznie w czasie. Zmiana konstrukcji plus oczywiście nie zawsze korzystna zmiana wyglądu domu od zewnątrz. Zostało to przemyślane i z żalem musieliśmy zrezygnować. Ale są przecież jeszcze inne rozwiązania jak np. świetliki lub luksfery. Poza tym... to tylko poddasze.

Bez poświęceń nie ma efektów!

Dziś jeszcze 2 okienka. A co!
Wykorzystujemy wspólne godziny jak możmy. Dla jednych oznacza to robotę po pracy, dla drugich przed pracą. Niestety. Aby ruszyło, czasem trzeba robić nadgodziny na placu budowy nawet po nocnym dyżurze. Żeby nie było, wpadła na to właśnie nasza połówka, której to dotyczy. I wiecie co? Okazało się, że funkcjonuje to dobrze. Nie marnuje się tyle czasu, jest się bardziej zmobilizowanym, aby wstać rano. Coś jednak ma się z tego dnia, gdy do pracy idzie się dopiero na godz. 14.00.


Te okienka już się tak nie prezentują jak to duże dwuskrzydłowe, ale niestety. Innej opcji nie było.

niedziela, 30 lipca 2017

Serce rośnie. Kolejne "przed i po"


Pisać nie trzeba. Wystarczą zdjęcia przed i po osadzenia okna na poddaszu. Grafitowy dach i okna koloru złotego dębu to jest to! 


    





czwartek, 27 lipca 2017

Nasze poszerzone okno na świat!

A dokładniej na sąsiadów i dolinę.

 Czwartek popołudnie:





Czwartek wieczór:


Są postępy!

Nic tak nie cieszy jak robota, której efekty są widoczne momentalnie. Na przykład kładzenie wełny mineralnej na dach!



Na razie tylko 25% dachu, ale cieszy. Dopiero teraz można mieć jakieś wyobrażenie na temat sufitu skośnego, jak nisko będzie sięgał. 

Pozytywnie nakręceni, zakasując rękawy,  szykujemy się mentalnie do następnych  robót.

wtorek, 25 lipca 2017

I ręce do góry! 

Tak. Haki/wieszaki do profili z Polski są. Czas jest (urlop). Nic tylko montować wieszaki i profile dachowe/sufitowe. Potem już tylko wełna, folia, stawianie ścianek wewnętrznych i elektryk. A potem to już spijanie samej śmietanki czyli płyta k-gipsowa. Tak. Na ten moment czekamy z (nie)cierpliwością. Leżakujące u góry panele nie dają zapomnieć, że przecież już BLIŻEJ NIŻ DALEJ!

Wciąż jednak... daleko. 

Hasło "ręce do góry" słyszy G. od P. gdy trzeba trzymać łatę nad głową, przyciśniętą do profili. Czy macie pojęcie jak bardzo męczy to mięśnie ramion? Przypomina nam się jedna z form kary za czasów harcerstwa za np. gadanie w szeregu. Wszyscy rączki w górę na kilka minut. Największym gadułom odechciewało się gadać.

czwartek, 20 lipca 2017


Ta przyjemniejsza część urlopu...




No to w drogę!

Urlop czyli ręce pełne roboty...


Lista zakupów i spraw do załatwienia krótka nie była! Nie zabrakło tam rzeczy niemożliwych do wykonania w trybie natychmiastowym... na przykład zrobienie na zamówienie plandeki ze stelażem na przyczepę...  A jednak! Znaleźliśmy miejsce, gdzie wykonali nam plandekę w dwa dni. Solidnie, porządnie. Polecamy! Firma ERKA, ul. Elbląska 127, Gdańsk.

Okna odebrane, parapety zewnętrzne zamówione. Dobór drzwi okazał się łatwiejszy niż myśleliśmy. Trochę nie mieliśmy wyjścia. Drzwi przesuwnych było tak niewiele, że resztę skrzydeł trzeba było dopasować do przesuwnych. Poszło więc szybko. Tak więc drzwi ciemny brąz, przeszklone.



Panele kupione. Nie łatwo dobierać panele do okien bez okien. A wiadomo, że na zdjęciu wychodzi zupełnie inny odcień...