wtorek, 8 listopada 2016

Carlsberg na fajrant i wieeeelkie opony traktora.

07.11.2016


Schłodzony Carlsberg na fajrant,  tym razem z LODÓWKI a nie chłodzony za oknem...

Tak... studnia dokończona, dziś dzień zakupów. Kupiliśmy lodówkę (długo wyczekiwaną), kuchenkę. Można żyć! Dom zaczyna przypominać dom. Koniec trzymania jedzenia w siatkach na balkonie. Kuchenka... koniec gotowania na jednopalnikowej kuchence turystycznej, gdzie aby obiad trzymał temperaturę, ugotowane ziemniaki i warzywa trzeba było zagrzebywać pod kołdrę smażąc kotlety.


Jazdy ekstremalnej nie koniec. Bowiem przyszło nam przywieźć lodówkę i kuchenkę na przyczepie... a wiadomo, że lodówki nie można transportować w pozycji leżącej... pasy nie zawiodły, sposób zamocowania też nie. Ale stresik był. Jednak największy stresik był w trakcie zjeżdżania po lodowej drodze do domu... na szczęście była odśnieżona.


Małe "wygłupienie się"

Widzimy rano przez okno taką sytuację: sąsiad swoim autem wyciąga drugie, w sensie holuje pod górkę pełną śniegu i lodu. Nie dali rady. Myślimy sobie: pomożemy! Idealna okazja na wykazanie się sąsiedzką pomocą. Ubieramy się, zjeżdżamy w dół. Podchodzimy i mówimy, że może pomożemy wyciągnąć auto... i naszym oczom ukazał się olbrzymi traktor z olbrzymimi oponami właśnie uzbrajanymi w łańcuchy... trochę wygłupiliśmy się...
Ale przynajmniej przedstawiliśmy się; pokazaliśmy, że jesteśmy pomocni. Nie długo było czekać, aż sąsiad przyjechał tym "potworem" przed nasz dom raz jeszcze, porządnie się przywitać, przedstawić. Głupio mu było, że nawet nie pogadał, bo zajęty był przy traktorze, więc wpadł jeszcze raz. Baaardzo miło. Przy okazji powiedział:
-"ja wam tu trochę odśnieżę drogę".
-"Super! A jak z płatnością?"
-"Nie, nie, nie. Zapomnijcie. Będę tu Wam odśnieżał jak będę w domu, czasami wyjeżdżam."


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz