sobota, 26 listopada 2016

Rozróba!!  !!

19.11.2016-26.11.2016

Rozróba na poddaszu rozpoczęta. W 2 i pół dnia pozbyliśmy się sufitu, prawie całego pokrycia ścian. Jest czym palić, to na pewno. Niektóre deski okazały się na tyle świeże, że leżakują sobie teraz w stodole i czekają. 

Najgorsza babranina za nami jeśli chodzi o rozbiórkę. Zlikwidowanie trocin, które były "w suficie". W sumie to nawet nie trociny, tylko pył z drewna. Jakieś 1000 litrów patrząc po ilości wyniesionych worków. Pylące, syfiaste, fuj. Aż dziwię się jak daliśmy radę w tym oddychać. Całe szczęście, że ktoś wymyślił maseczki budowlane.



No i oto otworzyła nam się przestrzeń poddasza. Duuuużo wyżej nad głową i na szczęście już tak zostanie. Ponad 40m2 - 2 sypialnie, ale w planach jest również łazienka. Musi dać radę. W końcu ten sam metraż miało wynajmowane przez nas mieszkanie a jeszcze była garderoba i aneks kuchenny. O tym gdzie będzie łazienka, jeszcze zdecydujemy jak rozbierzemy wszystko. Wtedy tylko siedzieć i kombinować. Na szczęście takie planowanie i projektowanie  sprawia bardzo dużą radość. Przyznam się, że wstępna wizja łazienki jest już w głowie.










wtorek, 15 listopada 2016

Tam dom nasz, gdzie kapcie nasze.

14.11.2016

Są i one. Kapcie przeprowadzone. Dziś już oficjalnie- jesteśmy przeprowadzeni ;)
Dziś przyjechała reszta rzeczy, oczywiście standardowo spotkałam pełno sąsiadów, gdy szłam z tobołami w siatkach rum..., ubrana bardzo roboczo. Ale lepsze siatki, niż baniaki 25l na wodę, bo to ciężej wytłumaczyć...
Powyższe toboły zostały ocenione jako "ostatnie drobiazgi do wzięcia, zmieszczą się w jednej torbie...".
W mieszkaniu została tylko pralka, zamrażarka, TV i szafka pod TV. Aaa! I materac do ewentualnego nocowania...

Pierwszy, gorący prysznic za nami. Koniec mycia w misce!

Ogłaszam kilka dni ciszy bez nowych postów. Bowiem dziś witamy pierwszych gości z Polski, a w piątek następnych. 

15.11.2016

Mamy internety!


Jest internet! 30 min w salonie telefonicznym i internety w siatce. W małym pudełku! No to można mieszkać.


czwartek, 10 listopada 2016

10.11.2016

Pierwsze, wstępne "przed i po"

To nie koniec i to tylko rozwiązanie tymczasowe. W końcu remont generalny kuchni dopiero przed nami! Dla Was pewnie dużo się nie zmieniło, ale dla nas duuużo :) Ciepłej wody w kranie nie widać :)



środa, 9 listopada 2016

09.11.2016

Tańczące sikorki i niezła jazda.

Myślałam, że kupię, powieszę i będzie mi smutno, że nikt się nie skusi. A jednak.

To było wczoraj. A dziś...


Niestety filmik "do góry nogami". To z emocji!

A teraz niezła jazda, czyli jak wyjechać na drogę publiczną bez odśnieżania i bez łańcuchów. Ja jeszcze tak nie potrafię, ale lekcja nakładania łańcuchów przede mną. Koło zmieniać już umiem.





wtorek, 8 listopada 2016

Carlsberg na fajrant i wieeeelkie opony traktora.

07.11.2016


Schłodzony Carlsberg na fajrant,  tym razem z LODÓWKI a nie chłodzony za oknem...

Tak... studnia dokończona, dziś dzień zakupów. Kupiliśmy lodówkę (długo wyczekiwaną), kuchenkę. Można żyć! Dom zaczyna przypominać dom. Koniec trzymania jedzenia w siatkach na balkonie. Kuchenka... koniec gotowania na jednopalnikowej kuchence turystycznej, gdzie aby obiad trzymał temperaturę, ugotowane ziemniaki i warzywa trzeba było zagrzebywać pod kołdrę smażąc kotlety.


Jazdy ekstremalnej nie koniec. Bowiem przyszło nam przywieźć lodówkę i kuchenkę na przyczepie... a wiadomo, że lodówki nie można transportować w pozycji leżącej... pasy nie zawiodły, sposób zamocowania też nie. Ale stresik był. Jednak największy stresik był w trakcie zjeżdżania po lodowej drodze do domu... na szczęście była odśnieżona.


Małe "wygłupienie się"

Widzimy rano przez okno taką sytuację: sąsiad swoim autem wyciąga drugie, w sensie holuje pod górkę pełną śniegu i lodu. Nie dali rady. Myślimy sobie: pomożemy! Idealna okazja na wykazanie się sąsiedzką pomocą. Ubieramy się, zjeżdżamy w dół. Podchodzimy i mówimy, że może pomożemy wyciągnąć auto... i naszym oczom ukazał się olbrzymi traktor z olbrzymimi oponami właśnie uzbrajanymi w łańcuchy... trochę wygłupiliśmy się...
Ale przynajmniej przedstawiliśmy się; pokazaliśmy, że jesteśmy pomocni. Nie długo było czekać, aż sąsiad przyjechał tym "potworem" przed nasz dom raz jeszcze, porządnie się przywitać, przedstawić. Głupio mu było, że nawet nie pogadał, bo zajęty był przy traktorze, więc wpadł jeszcze raz. Baaardzo miło. Przy okazji powiedział:
-"ja wam tu trochę odśnieżę drogę".
-"Super! A jak z płatnością?"
-"Nie, nie, nie. Zapomnijcie. Będę tu Wam odśnieżał jak będę w domu, czasami wyjeżdżam."


niedziela, 6 listopada 2016

Łańcuchowa (nie)kontrolowana jazda ekstremalna! 

Ordentlig vinter i Lier og (u)kontrollert kjøring med 4-hjulstrekk + snøkjetting.

05.11.2016



Tak. 40cm śniegu poza Oslo, godzina 21.00, jedziemy do domu. Sąsiad nie odśnieżył drogi wspólnej, musimy wypytać, może jakaś opłata za to. Nasza droga do domu - zawiaaaane 40cm. Przeraziłabym się gdyby nie doświadczenia zimowe z kaszub.
Decyzję o kupnie auta 4x4 uważamy za najlepszą decyzję przez ostatnie 3 lata ;)

Zjechać się dało. Potem przejechaliśmy w tą i spowrotem, żeby rozjechać drogę. Rano przecież o 8:00 w pracy muszę być. Zakopaliśmy się. Ale na szczęście kupiliśmy łańcuchy tego samego dnia! Poszło!















piątek, 4 listopada 2016

04.11.2016

Zima i krystaliczna woda!

Udało się. Po "naruszeniu" ziemi na około studni, zaczęła nabierać się mętna woda z osadem żwirkowym. Liczyliśmy na to,  że to kwestia kilku dni aż się oczyści. Liczyliśmy się nawet z tym, że może to potrwać 2 tygodnie. A co za tym idzie, 2 tygodnie czekania na podłączenie bojlera. Ale udało się. Przyjechaliśmy dziś o 22 w celu spuszczenia wody ze studni. Woda krystaliczna, bez osadu.

Zima! Zgodnie z prognozą, godzina 12.00 i śnieg. Przez weekend ma go na padać 50cm. Warunki na drodze takie sobie. Czas uśmiechnąć się do sąsiada co ma odśnieżarkę.

Sytuacja z mieszkaniem wyklarowała się. Znalazła się osoba, która chce wynająć mieszkanie po nas. Niestety dopiero 1 grudnia, ale warto mieć jeszcze gdzieś prysznic z ciepłą wodą, także nie jest tak źle.

wtorek, 1 listopada 2016

Siedmio milowe... yyy... siedmio kilowe buty!

30 % naszej energii zabierają 7mio kilowe kalosze, które oblepione gliną ważą naprawdę dużo. Wyjęcie zassanej w błocie nogi próbując złapać równowagę, nie raz zakończyło się glebą. I rękawiczki znów do wymiany. Bo inaczej rączki marzną i to szybko. Oprócz tego padał dziś deszcz, zimno, wiało, ciemno. W takich momentach herbata w kubku termicznym jest jak zbawienie.  Ręce przyłożone do grzejnika też. Ale to wszystko to nie nowość dla nas. Bo my harcerze! Wspominaliśmy już o tym?

Ściany studni już zakopane, zaizolowane styropianem, obłożone folią kubełkową. Wymyte karcherem w środku w 90%. Prawie koniec. Teraz tylko płukać i płukać. Dezynfekować i dezynfekować.


Co myślą sobie sąsiedzi?
Zastanawiamy się tylko: co myślą sobie sąsiedzi, gdy widzą nas w akcji, cali w błocie?  Co myślą sobie, jak widzą że my przy studni w ciemnym, z halogenem, w deszczu, od 2 tygodni wybieramy wodę wiaderkiem ze studni?

Halloween 
Myślimy sobie jak bardzo byśmy mogli wystraszyć dzieciaki w Halloween, jakbyśmy poruszali trochę drzwiami do stodoły, wyskoczyli z niej okryci zwykłą płachtą. Tak poza tym, opowiadaliśmy jak przyjechaliśmy tam pierwszy raz wieczorem? Wjeżdżamy na podwórko, a tam drzwi górne od stodoły otwarte, latają sobie na wietrze... a były zamknięte kilka godzin wcześniej. Ciemno, wieje... scena jak z horroru ;) nic tylko uciekać.